wtorek, 8 lutego 2011

Karta telewizyjna

I tak to się kończy jak się zaczyna - kolejne miesiące spędzę na segregowaniu zgrywaniu,analizowaniu, układaniu filmów z lat młodzieńczych kiedy jeszcze nikt nie wiedział co to jest DVD,a mało kto posiadał magnetowid a kamerę to już w ogóle jak kupiłam to dała mi szczęścia na zapas na 12 lat aż oddałam ją dziecku chrzestnemu chociaż wątpliwy to prezent ważący dwa kilo w dobie lekkich jak piórko pudełeczek które można schowac do kieszeni.

A wszystko to dzięki facetom w liczbie dokładnie czterech, mojej upierdliwości w postaci tygodni marudzeń ale cóż to znaczy gdy szczęście w postaci kilku kabelków zapukało do mych drzwi:) Najbliższe dni zamierzałabym spędzić na obcowaniu z tym okablowaniem ile się da jednak zdobywam doświadczenie w towarzystwie dwóch takich co kiedyś założyli firmę, co jest bardzo fajne tym bardziej ,że moge sobie z dumą popatrzeć na swój wybór i się cieszyć, że mam dobry gust;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz