niedziela, 22 września 2013

Birdy

No to znalezli kogos podobnego do Tori....myslalam,ze jej nikt nie zastapi...a tu prosze....
Serce boli,ale taka kolej rzeczy chyba tak sie mowi.
Fajna ,podoba mi sie. Np:

Birdy - Skinny Love



wtorek, 17 września 2013

Wakacje pantoflarzy.

Przez te "cholerne" :)żniwa - nie wiem co i jak kiedy minęły wakacje. Szlag mnie trafił jak o paru fajnych koncertach dowiedziałam się po czasie, albo w ostatniej chwili. Jak mi się z domu wyjść nie chciało to tez wina żniw oczywiście.Chociaż było kilka super chwil - co dla mnie i K. oznacza teraz wyjścia z Jankiem w roli głównej, a jak pada deszcz zostanie z Jankiem w domu. Czyli zostaliśmy pantoflarzami Janka.Janka ciągamy na domki i grille do znajomych - cale szczęście oni to lubią ,póki co...;), zabieramy go w gości, do sklepów, do lasu na grzyby i na plażę się opalać. Janek powoli zdobywa swoich znajomych , całe szczęście są to dzieci naszych znajomych więc może z nami na kawę do znajomych chodzić. Co czyni.

Przezornie z każdej imprezy robię zdjęcia. Dzięki czemu  nie muszę polegać na swojej pamięci - wątpliwej, porównując do Darii która pamięta nazwiska naszych znajomych z podstawówki, moja pamięć ma dwie krótkie nóżki i dwie krótkie rączki.Co chcę powiedzieć,to każde wyjście z Jankiem to jakby święto. Nawet jak wrzucamy kamienie do wody w parku oliwskim, czy jak biega z O. po ZOO to tez święto. On  w tym zoo czy muzeum nie patrzył ani na ryby ani nawet żyrafy tylko biegał, i dlatego K. w przypadku muzeum nazwał"najlepiej wydanymi pieniędzmi":) Tak czy inaczej ,wakacje się skończyły, szkoda, ale wszystko mam na zdjęciach:)


poniedziałek, 16 września 2013

Jazzz dla Janka


Jakiś czas temu zabrałam J. na koncert jazzowy (koleżanka nie odbierająca telefonu niech żałuje). Prawdziwe jam session dla dzieci w środku lasu ,w środku miasta !!!:)Oczywiście przyszłam wcześniej, oczywiście nie mogłam się doczekać i J. też:) Była przepiękna pogoda, zamknięta w biurze po 11 godzin dziennie, prawie popłakałam się ze szczęścia,że jest tak pięknie - las, scena w lesie, drewniane ławki w lesie, drzewa itd.
Byłam pół godziny przed czasem, prócz mnie dwie mamy jedna zwróciła uwagę na słabe przygotowanie miejsca dla dzieci, ja zamroczona szczęściem rozejrzałam się i rzeczywiście - chyba nocami niektóre ławki służyły do konsumowania alkoholu.
Ale - pal licho. Było super, takich tłumów dziecięcych nie widziałam jeszcze - mój skarb szalał,klaskał i tańczył jakby chciał oderwać się od ziemi! stawał na głowie i krzyczał tak głośno jak tylko on potrafi - czyli głośno:) chciał przekrzyczeć wokalistkę Małgosię Sz. - wokalistkę to mało powiedziane, bo tak rozkręciła dzieciaki że nawet ja szalałam chociaż należę do wstydliwych osób, generalnie raz się wzruszyłam ,bo lubię ten jazz....  
Chociaż,co do krzyków, od kiedy spotkaliśmy w tramwaju przemiłą Panią muzyczkę, nie powinnam mówić ,że krzyczy tylko,że naśladuje dźwięki:)
Cudownie. Za rok nie odpuszczę jazzowych nocy - ani dla dorosłych ani tych dla dzieci!Tak mi żniwa dopomóżcie!