poniedziałek, 16 września 2013

Jazzz dla Janka


Jakiś czas temu zabrałam J. na koncert jazzowy (koleżanka nie odbierająca telefonu niech żałuje). Prawdziwe jam session dla dzieci w środku lasu ,w środku miasta !!!:)Oczywiście przyszłam wcześniej, oczywiście nie mogłam się doczekać i J. też:) Była przepiękna pogoda, zamknięta w biurze po 11 godzin dziennie, prawie popłakałam się ze szczęścia,że jest tak pięknie - las, scena w lesie, drewniane ławki w lesie, drzewa itd.
Byłam pół godziny przed czasem, prócz mnie dwie mamy jedna zwróciła uwagę na słabe przygotowanie miejsca dla dzieci, ja zamroczona szczęściem rozejrzałam się i rzeczywiście - chyba nocami niektóre ławki służyły do konsumowania alkoholu.
Ale - pal licho. Było super, takich tłumów dziecięcych nie widziałam jeszcze - mój skarb szalał,klaskał i tańczył jakby chciał oderwać się od ziemi! stawał na głowie i krzyczał tak głośno jak tylko on potrafi - czyli głośno:) chciał przekrzyczeć wokalistkę Małgosię Sz. - wokalistkę to mało powiedziane, bo tak rozkręciła dzieciaki że nawet ja szalałam chociaż należę do wstydliwych osób, generalnie raz się wzruszyłam ,bo lubię ten jazz....  
Chociaż,co do krzyków, od kiedy spotkaliśmy w tramwaju przemiłą Panią muzyczkę, nie powinnam mówić ,że krzyczy tylko,że naśladuje dźwięki:)
Cudownie. Za rok nie odpuszczę jazzowych nocy - ani dla dorosłych ani tych dla dzieci!Tak mi żniwa dopomóżcie!

1 komentarz:

  1. no nie odbierala bo byla po imprezie, oko otworzyła po 15:)

    OdpowiedzUsuń