niedziela, 24 lutego 2013

Szpilka w sercu.

Mam szczescie w zyciu. Otaczaja mnie madrzy ludzie. Mam madrego meza ,madra rodzine i madra przyjaciolke. Nie wiem jakby bylo jakby nie bylo telefonow i innych. Dzisiaj z ogromnymi wyrzutami sumienia spotkalam sie na plotki i kawe z M. Gadajac o pracy,sukienkach slubnych itede itepe,czulam tak ogromne wyrzuty sumienia ze az mnie dusilo....ze go zostawilam,ze jest sam z tata ,a mamy niedziele i jutro nie bedzie juz niedzieli.....nie wyobrazalam sobie jego beze mnie. Ze on jest gdzies sam,z kims innym,sam czyli beze mnie.ze nie widze z czego sie smieje albo co kombinuje. Chyba gdyby nie I. I to co mi powiedziala o byciu mama i byciu nie obok malego 24h,chybabym nie skoczyla. A tak skacze chociaz kurde ciezko i boli jak tylko moze bolec.

Powroty

C jak co ale pisanie post ow a szczegolnie kasowanie lub wracanie do linije,,nie wychodZi na ipadzie. No,ale moge pisac na lezaco co mi bardzo odpowiada. Dziecko spi. Wyszalalo sie nasankach, chyba ostatni raz w tym sezonie bo wlasnie nasluchuje kapiacy deszcz czyli top oejacy snieg. Mlody podobno wlasnym cialem bronil slynnych nartosanek i nawet byl glaskany zeby pozyczyl,na co odpowiedzial krzykiem i rzutem na sanki.pewnie bym z tym walczyla jakis czas temu poddana praniu mozgu,ale rozne sa prania mozgu i ostatnio slucham czesciej tych dzieki ktorym sama sobie wybieram z czym walczyc a z czym nie. Z tym nie. Jest szczesliwy i to tyle.

Separacja trwa. Poki co maly dzielnie daje rade, ja oczywiscie tragicznie,ale powoli odsypiam nieprzespane noce. Mlody jak wracam robi tournee po mieszkaniu. W sensie biega i krzyczy i sie smieje jakies 40 minut ,razem tanczymy i robimy kolo graniaste i jest super. Wracam do domu biegiem bo czuje ze kazda minuta mi ucieka. Mlody slyszy mnie na schodach i wola mama mama i jak wchodze lapie za kozaki ze mam sciagnac. :)))to samo robil niani M. Ale przy nj tak nie tanczyl:))))jestem dumna z niego ze tak daje rade a jednoczesnie wiem,ze nic nie trwa wiecznie wiec obserwuje go podwojnie az mnie boli glowa.


Moje papa

Ale sie opuscilam w pisaniu. Wszystko przez robote nianie itede itepe.
Mlody jest cudowny.  Ze zdziwieniem patrzymy jak z dzidziusia zamienia sie w malego chlopca, ktory wszystko,rozumie, ktory rzuca sie na szyje i daje buziaki i generalnie jest genialny. Jego ulubione slowa czyli Cztery i Kolo wypowiada tak profesjonalnie ze skarpety spadaja. A wczoraj jak dalam mu buzi na dobranoc,zawolal Mama,a ja co synku,a on,PaPa. I tylko tyle.
Male papa.
Oczywiscie lzy leca nadal co chwila i czasami trace wiare we wlasne sily i mozliwosci