poniedziałek, 28 maja 2012

Monciak po raz pierwszy

Po tygodniowej nieobecności MM w życiu rodzinnym zostaliśmy, ja i moje dziecko, zaproszeni na spacer z lodami itede. Wystroiłam się wymalowałam,zrobiłam kreski - nawet o założyłam pasek do tuniki! Wyglądałam szałowo, marząc o stosie gałek i gorącej czekoladzie wsiadłam a wysiadłam w znanym morskim kurorcie Sopot.
"chyba się źle ubraliśmy" powiedział do mnie mąż z uśmiechem, gdy zaatakował nas tłum nagich torsów, nóg, brzuchów lśniących od olejków ze złotymi drobinkami. Wszystko to na szpilkach, z żelami we włosach i okularach na nosie przeciwsłonecznych.
Poszliśmy na nasze uleubione lody i gorącą czekoladę. Trzeba czekać. Na gorącą czekoladę jak chcę na wynos to juz w ogóle nie wiadomo kiedy. Nakrzyczałam na babę która się wepchała z 10 - cioma pucharkami, a ona,że "dobrze, proszę zamawiać, że widzi że się spieszę i ona mi pomoże ten portfel pod pachę włożyć". Zrobiło mi się głupio. Speszę się jeszcze bardziej ,bo przecież tam dziecko z mężem na ławce i na pewno mu wieje a on nie ma rajstopek. Dziecko znaczy. Ufff. Udało się, niosę te lody, czekoladę sobie myślę,mam w domu to roztopimy w rondelku. Są siedzą, dziecko się śmieje i podrywa koleżankę ze stolika obok.  Wylały mi się polewy na męża. Dziecko wniebowzięte, mąż biega, ja stoję jak sierota,  w ręku połamane wafelki, łzy się cisną, jakaś baba rzuca do mnie chusteczkami....
"wiem,że nie tak miało to wyglądać" pociesza mnie MM.
W drodze powrotnej do samochodu mija nas Lakierki i jego girlfriend w mini mini i szpilkowatych szpilkach. Mini potyka się na płytkach chodnikowych, ja w myślach zastanawiam się nad jej treningiem na siłowni, Lakierki narzeka do telefonu. Mini ze złością i bardzo niemiłym głosem "i weź mu powiedz o tych chodnikach co tu mają" prawie sobie zęby wybiła...Lakierki mówi....

Ja do MM:"Warszawa?" MM"nie,Kartuzy"

O kurcze,myślę sobie,to w Kartuzach mają chodniki a tu co?

sobota, 26 maja 2012

Sfrustrowanie matkowe

Bardzo ciekawy program o gorylach górskich...

Skoro śpi. Wczoraj byliśmy z wizytą u sister w Gdyni. Lekarz. Spacer. Obiad (bardzo dobry łosoś i spalone ziemniaki, polecam z ketchupem).  Kupiłam babeczki na urodziny MM.Dostał prezent tydzien temu już, ale mamy oboje fioła na punkcie babeczek kajmakowych i to jest dobry pretekst, żeby się nimi opchać, pomyślałam. Pretekst, bo jesteśmy "na diecie" bezsłodyczowej i bezpizzowej, żeby wejść w ciuchy na zbliżające się wesele.  Babeczki z Gdyni są posypane orzechami - te z piekarni na naszym osiedlu są mniejsze i bez orzechów. Hmmm, chyba zakupię na spacerze do porównania.

W każdym razie, pod szkołą Agaty natknełyśmy się na prześliczną i przezgrabną mamę, która czekała na syna. Okazalo się,że się znają z sister, podczas ich godzinnej pogadanki miałam okazję obejrzeć cudo od stóp do głów. Cudo miało ogromną klamrę w ksztalcie motyla, również kolczyki, klapki i biżuterię. Pierścionek miał duuuuuże oczko ,obrączka sięgala do paznokcia, cudo miało powiększone usta i biust ("zauważyłaś?" skwitowała sister - no trudno nie zauważyć,jednak jeszcze takich naturalnych w rozmiarze FF chyba nie potrafią zrobić). Cuda mąż pracuje w Norwegii,jej dwie siostry mieszkaja równiez w podobnych krajach. Nie, nie martwi się ,niedługo przeprowadzają się do męża, otrzyma pokaźny zasiłek "aż do emerytury" jako matka niepracująca, dzieci bedą miały zapewnioną bardzo dobrą edukację i przygotowanie do dorosłego życia co jest związane z systemem edukacyjnym w ww krainie. Pozazdrościłam - jestem żywym przykładem ofiary nieudolnego systemu edukacyjnego naszego kraju i mogłabym zaczac marudzenie, ale mi się nie chce.

Po tej ichniej rozmowie wracając do domu w aucie , puścilam sobie Kelis, co by młody nie wariowal w korku, i dumalam,że fajnie byłoby żyć w kraju, gdzie kobieta siedząca w domu i wychowująca dzieci,nie musi się czuć sfrustrowana. Ale skoro jest to niemożliwe ubieram małego i lecimy do Lidla albo do lumpu na 50% bo mi krotkie spodenki by się przydały.
Cya girls.

no i dzisiaj w wyborczej chyba warto poczytać o polskich mamach.

3 centyl

Zjadł:
- jajecznicę
-chleb
-jogurt
-następny jogurt do połowy

Dzien Mamy i wspomnienia o doradcy

Dziecko śpi. TVN na tapecie. No proszę jakie ładne mieszkanie kupił Kusznierewicz - za sąsiada będzie miał naszego doradcę kredytowego, którego imię rozsławiliśmy i już nie jest tylko naszym doradcą. A wielu innych znajomych MM (czyt. mojego męża), a nawet poprzednich właścicieli naszego mieszkania. Dzięki ichniej znajomości, byli mieszkańcy (mega zestresowani na marginesie) zgodzili się poczekać kilka dni i nie sprzedawać babie z gotówką (kto w dzisiejszych czasach ma taką gotówkę się pytam?) dzięki czemu patrzę teraz na las, do którego chodzimy z A. na mega długie spacery. Baba z gotówką odeszła w niepamięć i gdyby nie ochrona danych osobowych, to bym powiedziała,że nasz doradca ma na imię tak i nie inaczej. I nawet niektórzy sądzą,że jest przystojny (z tym się zgodzić nie mogę),ale na pewno  jest wzorem optymizmu.Jego żona rodziła tuż po mnie, usmiechnął się szczęśliwy gdy rzuciłam ,że "będą go ganiać z flaszkami wdzięczni klienci po nowym osiedlu". Mężczyźni są tacy łasi na komplementy....:)

A miało być o dniu Mamy.
Zadzwoniłam do jednej i drugiej, a rano moje dziecko dało mi buziaka i ustami swojego taty złożyło życzenia. Po czym odwróciło się tyłkiem i poszło przytulać do ojca, którego od kilku dni nie ma w domu o normalnej porze, bo właśnie ten dzień Mamy....Poprzytulał się ,wiele to się on nie przytula, czasami nawet się wzruszę jak slucham opowiadań o córeczkach koleżanek, które przytulają się i głaszczą mamy po wlosach. Moje dziecko przytula się:
1. Gdy jest śpiące
2. Gdy jest chore

Chciałąm napisać,że jeszcze jak jest głodny,ale wtedy obok przytulania się wydziera, więc się nie liczy.

Wszystkiego najlepszego drogie Mamuśki:)
 

środa, 23 maja 2012

Koszenie traffff

Młody śpi, jest upał, za ścianą walą młotem pneumatycznym, po klatce kręci się kominiarz "musi się dostać na dach, bo w tym remontowanym mieszkaniu coś tam bla bla", od strony balkonu jeździ koleś i ścina trawę,że aż ho ho tralala. Będzie ślicznie równiutko i ani listka nie widać:)))

Mistrzyni fotoszopa

Dostało mi się małą reprymendę od A,. że nic na blogu nie piszę, że nic nie czytam i w ogóle jestem do tyłu z tymi blogowymi sprawami. Serce mi pęka jak myślę o moich poprzednich blogach i dlaczego spalił się dysk z kopiami tych arcydzieł.....
Wracając do tematu - nie piszę gdyż:
1. Przez jakiś czas byłam working mother, w związku z czym po pracy jedyne na co miałam ochotę to patrzeć na mojego Synka...no i czasami leżeć na dywanie bez ruchu pilnując ww. i też patrzeć.
2. Po okresie workingowego mamowania zajęłam się pogłębianiem swojej pasji czyli zamierzam zostać mistrzem fotografii i fotoszopa w jednym.
Tak! Przed Waszymi oczami właśnie ukażą się jedne z pierwszych prac przyszłej Ann Geddes. Wstrzymajcie więc oddech........

To nie wszystko reszta się nie chce dodać - pozostawię Was w zachwycie do następnego odcinka......

pozdrawiam

Aga - szop rządzi