sobota, 29 stycznia 2011

Pierwszy misio dla misia placusia

Tak tak, jeszcze jest miś, ale już placuś.
Czy to normalne że jestem zazdrosna o wszystkie osoby które są tym przydomkiem określane chociaż to moje koleżanki i nazwały się tak lata temu? I co było pierwsze jajko czy kura?

No więc misio plastusio ma swojego pierwszego misia, który jest pewnie większy od niego samego, ale za to przywieziony z dalekiej Deutchlandii przez mojego Aniołka czyli chrzestną córunię.  Jest to ulubiona postać z Kubusia i nikt sie nie domyśli co to za postać:)

Skarpety

O, przylazł i mi założył na stopki wełniane skarpety.
Normalnie się człowiek boi, żeby ten dobrobyt potrwał wiecznie....

piątek, 28 stycznia 2011

A on taki sam jak był...Kult

Byliśmy parę dni temu na koncercie Kult unplugged i się nawet popłakałam ze wzruszenia. Trwał 2,5 godziny i przez te godziny on śpiewał z sercem i poświęceniem i był w nieustannie pozytywnym nastroju i mi się zdawało ciągle,że na mnie patrzy jak mu moja lunetą zdjęcia pstrykam,ale to pewnie mi się zdawało chociaż może mnie jeszcze pamięta z jakiś łąk studenckich kiedy piwo było za 3,50 i to już było zdzierstwo......

czwartek, 20 stycznia 2011

Kablówka

Dwa dni temu, gdy K. majstrował przy kablach,żeby lepszy mieć obraz "Man in black", okazało się,że mamy kablówkę! W związku z tym wczoraj spędziłam przed telewizorem jakieś 12 godzin ciurkiem, wytłumaczyłam to K. prosto i zwięźle, że "przecież zaraz się kapną i nam odetną to muszę się naoglądać". Ci oni ci źli ludzie co nam  przy okazji odłączyli internet,ale coś za coś.....Dzisiaj dzień przywitałam o 7 rano z polsat cafe i kolejnym programem z typu "samo życie" tytuł coś "wóz albo przewóz"- tym razem był odcinek o narzeczonych - on 30 lat wielbiciel balang, a ona 22 miła i zakochana i było, że nie wiadomo czy w ogóle dojdzie do tego ślubu....Moje wakacje skończyły się o 8ej poganianiem K. że mam się ubierać i czy jadę z nim czy nie, które to pytanie zadane 5 razy = chodź ze mną do pracy, co zresztą lubię robić tym bardziej,że potem jestem chwalona za to że przyjechałam,a przecież nic takiego nie robię tylko się ubieram , kroję bułki  kładę ser i czasami oglądamy kabarety i jemy obiad jak chłopaki mają czas,ale nie dzisiaj. No więc opieszale zaczęłam się zbierać, bo para na ekranie była dzień przed ślubem, napięcie rosło wtedy K. postanowił wyłączyć telewizję na co z rykiem rzuciłam się w jego kierunku "Nieeeeeeeeeeee!!!!!!" , K. odskoczył :"Ale dlaczego?", ja: "Bo zaraz będzie ślub i nie wiadomo co i jak", K:"Ale przecież i tak wezmą ten ślub i tak".

NO TO CO!

A najgorsze jest to że dzisiaj jedziemy w siną dal, a jutro to się wszystko może skończyć, bo mogą się kapnąć tamci i nam oddać internet a zabrać kablówkę, nie:)


PS. Z ostatniej chwili pytanie K. "i co byś chciała za to(z naciskiem obrzydzenia na TO) płacić co miesiąc?" Hmmmmm:))))))))

Szaleństwa sistrowe

Mały, nie mogę już pisac "Miś", bo "przecież ja jestem miś" powiedziane ze smutkiem i żalem, no więc mały, jeszcze nie wiem jakie zwierzątko, dołączył do grona delfinów czyli ja moja sister i jej dwie córki a moje siostrzenice w tym jedna chrześniaczka. Wyprawy na basen przynoszą mi wiele radości:

Pani w kasie na basenie:"To co robimy?"
Ja:"Wejściówki dla nas czterech"
Sister: "I jeszcze jeden wchodzi na gapę!"

Na basenie:
Młodsza"ciocia, ja muszę zanurkować, żeby z dzidziusiem rozmawiać, bo wtedy mnie zrozumie" po czym następuje 20 minut nurkowania, a ja muszę stać nieruchomo, bo mała rozmawia z małym.
Sister, co 10minut "i co i co, co dzidziuś robi? a inaczej się pływa???"

W cukierni
"ciocia,a chcesz gryza dla dzidziusia?"

W sklepie z kieckami
Sister do sprzedawczyni: "fajna ta sukienka ,ale musi się rozciągać bardziej niech pani popatrzy (tu klepie mnie po brzuchu) -  musi się brzusio zmieścić"

I na dodatek jeszcze nic nie widać.:)

Nie wszystko takie złoto co się świeci.....

Chciałabym wyglądać jak te wszystkie gwiazdy w telewizji na pudelku i innych takich. Ale się tak nie czuję. Zmartwienia pierwszych 4 miesięcy bycia w ciąży dotyczące zbyt małego brzucha, mijają każdego dnia niezaprzeczalnie, tak jak cyferki na wadze skaczące uparcie w górę mimo,że nie pożeram stosu ziemniaków i pączków,a tylko czasami....;)
Już mam się po czym klepać, masować,obejmować i udawać,że mi przeszkadza przy siadaniu, mogę się podpierać się jedną ręką przy wstawaniu z fotela, tak jak to robią te ze starszymi ciążami, mogę tez się dziwić,że mnie nie wpuszczają w kolejkę jako pierwszą u lekarza i spojrzeć gniewnie w oczy młodemu (czytaj bezdzietnemu 28-latkowi) chłopakowi, co się chce wepchać w kolejkę mówiąc: "ja jestem w ciąży". Nie żeby mi się spieszyło,ale na takiej samej zasadzie jak moja mama 2 miesiące temu przy shoppingu podkreślała ,że "musi się rozciągać bo niedługo będzie brzuszek", na co wszystkie sprzedawczynie "ojej a co i który tydzień i jak to ja byłam w ciąży".
Chłopak w kolejce niczego takiego się nie chciał dowiedzieć. A to przecież same ciekawe sprawy!!!!:)

Wracając do tematu, nie czuję się seksownie i pięknie, rzadko kiedy mam siłę się umalować, na spotkania towarzyskie wychodzę już bardziej , chociaż po piątkowych urodzinach M.będę się obawiać pojawiania, gdyż niespodziewane skurcze rozciągającej się macicy objawiające się nagłym zgięciem w pasie, wywołują panikę wśród towarzystwa, chociaż macham ręką "to zaraz minie, tak boli chwilę tylko, spokojnie".

Macica to pikuś. Wczoraj to się dopiero przestraszyłam, jak to zobaczyłam i w te pędy jak tylko Sprawca wrócił z pracy mu pokazałam ze łzami w oczach totalnie załamana, na co on podniósł koszulkę, z dumą wypiął brzuch mówiąc:
"zobacz, a mi się czasami tu zbiera kurz".

:)

sobota, 15 stycznia 2011

Sprawca go uwielbia, ta bardzo,że to uwielbienie udziela się mojej osobie chociaz co chwila czegos zapomina, jak zmierzenia pierworodnego wzrostu, wpisanie czegos tam i innych rzeczy, których przy ciąży jest bez liku że aż trudno ogarnąć.

43 deko szczęścia

Całe 80 gram nadwagi:)
Kochanego ciała nigdy za wiele;)

środa, 12 stycznia 2011

Jak będziesz grzeczny to pójdziemy na.....

zakupy do Galerii....." Mrugnęła do mnie okiem GK. sadowiąc w wózku dziecię swe ważące już 9 prawdziwych kilo, a ja się wzruszyłam ze śmiechu.
To naprawdę jest miło usłyszeć od świeżo upieczonych mam i jesczze nie mam,że :
- masz ładny brzuszek
- w  ogóle to gdzie jest ten brzuch????
- co robisz,że nic nie widać (;)akurat)
- ale masz chude nogi
- ale ci cycki urosły
Itd itp i w niepamięć idą za ciasne wszystkie spodnie oprócz legginsów, za małe koszule i sukienki niedopinające się.
Zachęcona komplementami rzuciłam się w wir życia towarzyskiego co oznaczało 4 godzinny spacer oraz odwiedziny u I., która dzisiaj "spała 6 godzin i nareszcie się wyspała" bo na początku spała po 4 godziny tygodniowo więc jest się czym chwalić....

mamo..:(

piątek, 7 stycznia 2011

Raz z prawej raz z lewej.....

Nie byłam pewna to nie pisałam, ale teraz nie pozostaje mi nic innego jak nie być pewną, a kazali zanotowac to notuję. Bez wątpliwości to nie są bańki mydlane, zwidy przywidy o 3 rano ,łazi po brzuchu, najpewniej robi fikołki i skacze jak zając, a czasem wykonuje skomplikowane wykopki.....Mały Miś:)

Tym samym wracam do utęsknionych nieprzespanych nocnych wojaży po forach dla mam żeby przygotowac się do rozmów z mamą co tu się wybiera ,przecież muszę czymś zabłysnąć......