Po tygodniowej nieobecności MM w życiu rodzinnym zostaliśmy, ja i moje dziecko, zaproszeni na spacer z lodami itede. Wystroiłam się wymalowałam,zrobiłam kreski - nawet o założyłam pasek do tuniki! Wyglądałam szałowo, marząc o stosie gałek i gorącej czekoladzie wsiadłam a wysiadłam w znanym morskim kurorcie Sopot.
"chyba się źle ubraliśmy" powiedział do mnie mąż z uśmiechem, gdy zaatakował nas tłum nagich torsów, nóg, brzuchów lśniących od olejków ze złotymi drobinkami. Wszystko to na szpilkach, z żelami we włosach i okularach na nosie przeciwsłonecznych.
Poszliśmy na nasze uleubione lody i gorącą czekoladę. Trzeba czekać. Na gorącą czekoladę jak chcę na wynos to juz w ogóle nie wiadomo kiedy. Nakrzyczałam na babę która się wepchała z 10 - cioma pucharkami, a ona,że "dobrze, proszę zamawiać, że widzi że się spieszę i ona mi pomoże ten portfel pod pachę włożyć". Zrobiło mi się głupio. Speszę się jeszcze bardziej ,bo przecież tam dziecko z mężem na ławce i na pewno mu wieje a on nie ma rajstopek. Dziecko znaczy. Ufff. Udało się, niosę te lody, czekoladę sobie myślę,mam w domu to roztopimy w rondelku. Są siedzą, dziecko się śmieje i podrywa koleżankę ze stolika obok. Wylały mi się polewy na męża. Dziecko wniebowzięte, mąż biega, ja stoję jak sierota, w ręku połamane wafelki, łzy się cisną, jakaś baba rzuca do mnie chusteczkami....
"wiem,że nie tak miało to wyglądać" pociesza mnie MM.
W drodze powrotnej do samochodu mija nas Lakierki i jego girlfriend w mini mini i szpilkowatych szpilkach. Mini potyka się na płytkach chodnikowych, ja w myślach zastanawiam się nad jej treningiem na siłowni, Lakierki narzeka do telefonu. Mini ze złością i bardzo niemiłym głosem "i weź mu powiedz o tych chodnikach co tu mają" prawie sobie zęby wybiła...Lakierki mówi....
Ja do MM:"Warszawa?" MM"nie,Kartuzy"
O kurcze,myślę sobie,to w Kartuzach mają chodniki a tu co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz