czwartek, 17 stycznia 2013

Odpuścić czy nie Jasełka

odwieczny problem Agi. Izka i MM by kazali się zamknąć i nie marudzić. W sumie na ich miejscu też bym nie mogla tego słuchać....Ale do rzeczy. Dzisiaj zwinęłam się z młodym na Jasełka. Tyle dzieci nie widziałam od czasów swojego przedszkola - wszystkie koło 2 - 3latki, pełno mam, jeden tata i dziadek. Stresowałam się a to,że wbiega na scenę, a to,że wszystkie dzieci siedzą grzecznie ,naprawdę jakieś 20 dzieci siedziało grzecznie na pufach i dywanikach,a pomiędzy nimi jak meteoryt biegało moje, tańczyło i skakało . Co robić, pomyślałam, nie każde uciszanie się zakończyło sukcesem, nie każde "nie wolno wyrywać zabawek" zostało zaakceptowane,nie każde...Wreszcie siedząca obok walczących o pufę J. i chłopca blond,mama, kiedy chlopiec blond wykorzystując swoją siłe 3-latka spychał J. z pufy a ten się darł wniebogłosy, i ona ta mama nic nie stresowala się tylko pisala smsa i ja wtedy też już odpuściłam.A J.zleciał z pufy, otrzepał się i wydarl się na blondasa który zaczął go znowu spychać....Wzięłam leżącą obok książkę o 4 konikach i z ciekawością zaczęłam ją czytać. Na co siedząca obok pani powiedziala swojej wnuczce,chyba,że nieładnie tak brać książki bez pytania ,pomyślałam,ze jesteśmy w bibliotece,ale oddalam jej ta książkę,niech ma.....

1 komentarz: