niedziela, 17 lipca 2011

3 dni pod łzą

Zawisło nade mną nagle zupełnie niespodziewanie widmo przejścia na tryb karmienia butelką. Po nieprzespanej nocy z bólu i łez wycałowałam moje dziecię "co to będzie.... co to będzie.....", by udać się do lekarza "a co taka smutna minka" co tym razem nie wziął ani grosza ,co mnie zatkało "chyba naprawdę źle wyglądam" pomyślałam i tak też było - pomimo samych modnych ,z lekka przydużych spodni pump na to kiecki i bluzy ze znaczkiem nike, w lustrze popatrzyły na mnie przekrwione oczy i tłuste jak oliwa z oliwek kołtuny.Ponieważ nie dopuszczałam opcji takiego karmienia w żadnym wypadku, ruszylam szturmem na fora internetowe itd, szturmem - czyli dzisiaj kiedy towarzysz łoża pracuje tylko do 15tej i można mieć chwilę na obijanie się, w poszukiwaniu informacji co i jak w razie czego i czy są może inne opcje....
Odpowiedziało mi echo. Jedyna kobiecina, co przyznała się, że jej dziecię ma poniżej 3 miesiąca, i na domiar złego,że chce wrócić do pracy się przyznała, została zbluzgana za w ogóle dopuszczenie takiej opcji jak karmienie mlekiem z puszki. Jako radę dostała polecenie kupienia laktatora - już widzę jak siedzi w kiblu w pracy i pedałuje tym g....)no comments. No to co sie dziwić,że się żadna inna nie wychyla, przecież można tak jak jedna z pacjentek mojego ulubionego ginekologa, brać 13 razy antybiotyk i zęby w ścianę kobieto. Na co moja mama i I. powiedziały,że nie ma co z siebie bohaterki robić.
Póki co robię, ale sama nie wiem co. Nie wiedzialam, że nawet sama myśl może być ciężka. Można to dopisać do listy zaskakiwań ciążowo - matczynych. Póki co widziana oczami wyobraźni Tęsknota za wlepionymi ślepkami....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz