piątek, 29 lipca 2011

"kto ma dzieciątko ten ma świątko"

powiedziała babcia M. A ja dzisiaj jak pijana ze szczęścia, bo moje świątko znowu zrobiło kupkę co oznacza że mejbi wszystko wraca do normy, a zapach kupek i bąków jest dla mnie najpiękniejszym zapachem świata - Eternity się umywa. Na marginesie wczoraj pierwszy raz od 2 miesięcy się poperfumowałam. Okazja nie byle jaka, bo oprócz dwóch jasiowych kup i odebrania z reklamacji butów , mamy w naszej teczce kolejny papier z którego wynika,że za kilka miesięcy pierworodny będzie łapał księżyc, tańczył z mamą i tatą i spał w swoim pokoiku w którym będzie stał namiot bo tak mama chce:)....obchodzona przy pełnej chacie, zeżarłam też gołąbka i pleśniaka. Normalnie jakbym jadła tydzień temu, żadnych rewelacji i piania z zachwytu, że tyle czasu nie mogłam jeść i tak dalej. 
Wykończona i padam na pysk ale i tak wolę patrzeć na moje świątko.

1 komentarz: