czwartek, 26 lipca 2012

Janek, morze i dwa dni wakacji

Pierwszy świadomy look na morze mojego dziecka miał miejsce 22 lipca 2012 roku w niedzielę, w dniu wolnym od pracy jego ojca,nie licząc 2 godzin nieobecności ,bo był w pracy....:) Kiedyś codzienne nad morzem spacery przypomniały się nam i zatęskniliśmy. Mąż ze smutkiem mówił o nadchodzącym pożegnaniu i ustaliliśmy że zostanie z nami 1 dzień na Mazurach. Bejbika zatkało z wrażenia i awanturom nie było końca, bo uparcie chciało się wykąpać w lodowatym morzu.
Na plaży też była mega umięśniona pupa w stringach, której właścicielka z dumą się pupą obnosiła, pupę obejrzałam z każdej strony, pozazdrościłam, pocieszyłam się,że mam węższe plecy niż mój mąż a ona nie. I poszliśmy.

Żeby następnego dnia wylądować na przepięknej plaży obok mieszkania sister, gdzie sister kupiła nam ogromne lody i gdzie sister ratowała Bejbi przed osą, a Bejbi osę chciało złapać i robiło "bzzzz bzzzz".

Bejbi tym razem uparcie wchodziło i wychodziło , łapało fale i zapadało się z piaskiem. Radości nie było końca,że aż powiedziałam do sister,że nie mogę się doczekać, aż pojedziemy z Bejbi na Mazury,na co sister siedząc z zagiętymi nogawkami od spodni, powiedziała,że żałuje,że nie wzięliśmy kostiumów, bo by się opaliła. I prawda - obok, na ogromnym placu zabaw, byłyśmy jedynymi mamami które nie biegały w kolorowych stanikach i mini kieckach.

A potem poszliśmy do końca drogą, gdzie stoją te piękne apartamenty z widokiem na morze w których nikt nie mieszka, co rozdawali z Prokomu itd. Powiedziałam sister,że to grzech,że się marnuje takie piękne miejsce, gdzie mogłyby inne dzieci niż te bogaczy się cieszyć i bawić i biegać po wypasionych tarasach i podwórzach.  Westchnęłyśmy. Kolejne marzenie:)

Te dwa dni pozwoliły mi nareszcie poczuć ,że są wakacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz